wtorek, 14 stycznia 2014

Czy mam problemy?

Kiedyś wydawało mi się, że całe moje życie jest usiane problemami. Prawdę mówiąc żyłam od problemu do problemu albo w gąszczu problemów. Wstawałam rano i od razu wiedziałam, że znów muszę z czymś walczyć. I napinałam się, walczyłam, wściekałam, goniłam a wieczorem leciałam z nóg. Dzień przelatywał niczym błyskawica a ja skupiałam się na PROBLEMACH.

Jakiś czas temu siedziałam w kuchni, piłam kawę, zastanawiałam się co znowu czeka mnie tego dnia i doznałam olśnienia, że od pewnego czasu nie mam PROBLEMÓW. Jak to? To gdzie one się podziały? Ruszyłam mózgownicą i wykonałam pracę myślową. Moje problemy znikły. Zamieniły się w nic nie znaczące lub w mniej lub bardziej doskwierające niedogodności, ale nie są to już problemy!!! Czy wynika z tego, że nagle moje życie dokonało jakiegoś cudownego zwrotu i wszystko zaczęło płynąć mi jak po maśle, a moja droga życiowa w cudowny sposób usłana została różami? NIE. Powoli, krok za krokiem zmieniało się moje myślenie. Przede wszystkim uspokoiłam się. Spokój może zdziałać cuda. Gdy zachowujemy spokój, to zamiast nerwowo wyobrażać sobie od razu to, co najgorsze, staramy się skupić na chwili obecnej. A w chwili obecnej najczęściej mamy gdzie mieszkać, co jeść i w co się ubrać. Czyli nasze podstawowe potrzeby życiowe są zaspokojone. Zakładam również, że jesteśmy zdrowi. I to jest najważniejsze. Z całą resztą jakoś sobie poradzimy. Powolutku uda nam się wszystko wyprostować i pozałatwiać. Trzeba tylko codziennie rano zaplanować jedną małą rzecz, która ma nam pomóc poradzić sobie z trudną sytuacją i załatwić ją. To spowoduje, że wieczorem będziemy mieli poczucie, że zrobiliśmy coś, co przybliża nas do rozwiązania naszej sprawy, że nie siedzieliśmy bezczynnie. Da nam poczucie satysfakcji i zachęci do wykonania następnego kroku w kolejnym dniu. I za nic w świecie nie nazywać tego ROZWIĄZYWANIEM PROBLEMU. Bo problemy to są wtedy, gdy zagrożone jest nasze życie, zdrowie lub życie albo zdrowie naszych bliskich. Jeśli tak się nie dzieje, to mamy do czynienia z trudnościami. A te są obecne w życiu każdego z nas. Takie przedefiniowanie problemu i zachowywanie spokoju spowodowało, że nagle uświadomiłam sobie, że jestem szczęśliwa, bo NIE MAM PROBLEMÓW :) !!! Czego i Wam życzę, wcale nie noworocznie, tylko tak po prostu na codzień.