niedziela, 28 lipca 2013

Pracowita :)


Cały tydzień minął mi pod znakiem sprzątania. Postanowiłam więc zrobić sobie prawdziwie leniwą niedzielę, tym bardziej, że i pogoda temu sprzyja i muszę zebrać siły na następny tydzień, który też upłynie mi na intensywnym wysiłku fizycznym. Skumulowały mi się prace fizyczne akurat na upały. Wcześniej nie mogłam poświęcić pracom domowym zbyt wiele czasu, bo wchodziły w życie nowe przepisy i w związku z tym miałam pełne ręce roboty przy wprowadzaniu zmian w prezentacjach, materiałach i mnóstwo telefonów pod tytułem: jak zorganizować pracę w firmie, żeby nie narażać się na kary. Zmiany stały się faktem, ale mnie namnożyło się zaległości w domu. Nie od razu jednak mogłam się nimi zająć, bo trzeba było przeprowadzić firmę na nowe miejsce. Całe szczęście, że koledzy wzięli na siebie większość niedogodności z tym związanych, ale dla mnie też znalazły się prace do wykonania. Zresztą nie czułabym się dobrze zwalając wszystko tylko na nich. Chwilowo mamy więc "sajgon" w firmie. Oprócz tego starałam się nadgonić porządkowe zaległości w domu. Po tych wszystkich wyczynach kręgosłup i stawy zaczęły delikatnie zwracać mi uwagę na swój stan. Jutro z kolei jadę na obóz pracy, czyli urlop na działce. Przy czym nie należy wyobrażać sobie mojej działki jako zadbanego i wypielęgnowanego ogrodu. Nic z tych rzeczy. Działka jest zapuszczona a dom w wyniku zeszłorocznego włamania kompletnie zdewastowany. Nie chcę opisywać tu ogromu zniszczeń, bo trudno mi zachować spokój. Czeka mnie próba reaktywacji działki, a tak naprawdę stworzenia jej od nowa i przekształcenia w stałą siedzibę. Takie właśnie marzenie od lat chodzi mi po głowie: wybudować tam dom, stworzyć ogród i zamieszkać na stałe. Już sobie wyobrażam ganek i taras okolone różanym ogrodem (uwielbiam róże, szczególnie te w jasnych kolorach: białe, różowe, herbaciane), grządki z własnymi warzywami, własne owoce . . . . ach . . . . A tymczasem trzeba zakasać rękawy i odszorować starą chałupę po włamaniu i zimie. Mam nadzieję, że ktoś, kto to przeczyta wesprze mnie w moich zamiarach dobrymi myślami :).
A na poprawę humoru zamieszczam zdjęcia z łąki i parku, gdzie chodzimy na spacery. Prawda, że piękne?


środa, 17 lipca 2013

Wampiry emocjonalne

Wpadł mi w ręce miesięcznik CHARAKTERY z maja br. Znalazłam tam artykuł Magdaleny Nowakowskiej "Wampiry są wśród nas". Zastanawiające.
Chodzi oczywiście o wampiry emocjonalne, których niemało spotykamy w życiu. Osoby, które wysysają z nas energię życiową. Często nie zastanawiamy się nad tym i nie zdajemy sobie sprawy z tego, że staliśmy się ofiarą takiego wampira. Jak pisze autorka "te energetyczne pijawki żerują na uczuciach innych, żywią się emocjami, szczególnie negatywnymi. Uprzykrzają życie swoim bliskim, nie wspierają ich. Nie cieszą się z sukcesów innych, nikomu nie życzą dobrze, poza samym sobą. W ten sposób, gdy tylko złapią ofiarę w swoje sidła, powoli wysysają z niej energię i siły witalne". Obcując z taką osobą czujemy zmęczenie, mamy wrażenie, że jesteśmy pozbawieni sił, bywamy smutni, ospali, zdenerwowani, często dokuczają nam dolegliwości somatyczne.

Po czym poznać pijawki energetyczne?
  • starają się skierować rozmowę i uwagę rozmówcy na swoją osobę i własne problemy,
  • wymagają nieustannego zaangażowania i zainteresowania swoimi sprawami,
  • wymuszają na nas, często wbrew naszej woli, poświęcania im jak najwięcej czasu (nękają telefonami, mailami, wpraszają się na spotkania),
  • grają na naszych uczuciach i emocjach,
  • manipulują swoimi ofiarami, powodując u nich poczucie winy i chęć zadośćuczynienia, czyli spełniania ich życzeń i zachcianek,
  • starają się wypełnić swoje życie radością i zabawą, spychając na innych zajmowanie się prozą życia,
  • są święcie przekonani, że ich potrzeby są ważniejsze niż innych, są uprzywilejowani i nie dotyczą ich zasady ogólnospołeczne,
  • uważają się za doskonałych i nieomylnych, a winny jest zawsze ktoś inny,
  • są niecierpliwi w dążeniu do celu, a gdy ktoś stanie im na drodze, nie mają skrupułów, żeby się go pozbyć,
  • są mistrzami w wywoływaniu awantur; gdy ktoś nie spełni ich zachcianek, reagują złością a nawet agresją.
Autorka wyróżniła też różne typy wampirów emocjonalnych:
1. Wampiry narcystyczne - nieempatyczni egocentrycy, potrzebujący nieustannego podziwu i bezwarunkowej miłości, której sami nie potrafią ofiarować. Gdy coś dzieje się nie po ich myśli, ze wspaniałego, opiekuńczego towarzysza zmieniają się w zimnego, obcego człowieka.
2. Wampir - ofiara - zawsze ma największego pecha w życiu a świat sprzysiągł się przeciw niemu. Absorbuje wszystkich swoimi problemami, ale nie korzysta z zaoferowanej pomocy, preferując ciągłe użalanie się nad sobą.
3. Wampiry kontrolujące - starają się mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą. Inni mają postępować zgodnie z ich oczekiwaniami; mają monopol na nieomylność co do potrzeb innych osób.
4. Wampir borderline -wszystko dla niego jest czarne albo białe. W jednej chwili idealizuje swoją ofiarę, a za moment, bez wyraźnych powodów, traktuje ją jak wroga. Ma dar skłócania innych ludzi. Jest mściwy.

Jak sobie radzić z wampirami?
  • twardo stąpać po ziemi i mieć realistyczne oczekiwania wobec niego,
  • unikać zwierzania się ze swoich problemów;
  • wyznaczać wyraźne granice, być konsekwentnym, wykluczać z gry, nagradzać dobre zachowania i ignorować złe - jednym słowem: postępować jak z dzieckiem,
  • być asertywnym,
  • być pewnym siebie,
  • zachować spokój, nie ulegać prowokacjom, nie dopuścić do pojawienia się w nas złości lub agresji,
  • nigdy nie naginać swoich reguł pod wpływem chwili.
No cóż. Przeczytałam, zastanowiłam się i doszłam do wniosku, że w pewnym sensie większość ludzi jest w jakimś stopniu takim wampirem. Większość stara się manipulować innymi w celu osiągnięcia jakichś korzyści. Pytanie tylko, w jakim stopniu wykorzystujemy swoje możliwości, bo tak naprawdę nie jest trudno zdobyć nad kimś przewagę, mieć władzę. Najlepszym przykładem tego jest układ rodzice - dzieci. Wielu rodziców, nie zdając sobie sprawy z tego, czym się posługuje, używa manipulacji, aby osiągnąć zamierzone efekty. Dzieci szybko uczą się tego i stosują te same techniki najpierw w stosunku do rodziców, a potem także do innych ludzi spotykanych na swojej drodze życia. 
Wydaje mi się też, że podłożem takich zachowań może być to, o czym pisze Beata Pawlikowska - brak poczucia własnej wartości. Stąd takie zachowania jak agresja, narzucanie swojej woli, wymuszanie deklaracji i czynów potwierdzających nasze uczucia, zazdrość, kontrolowanie itp. Stąd też demonstracja własnego dobrego mniemania o sobie, którego w głębi serca brak. Rozejrzyjmy się wokół - pędzące tempo życia, brak czasu dla dzieci, błędy popełnione przez poprzednie pokolenia rodziców (to się wlecze przez pokolenia), próby pójścia przez życie na skróty, wyścig szczurów - powodują, że coraz więcej osób możemy zakwalifikować do którejś z grup wampirów emocjonalnych.

czwartek, 4 lipca 2013

Dzień jak codzień

Zrobiło się gorąco. Zostałam sama. Gotowanie robię już tylko dla dziewczynek. Sama staram się jeść mniej skomplikowane rzeczy, niewymagające nagrzewania mieszkania. Dzisiaj było lekko i baaardzo smacznie. Sałatka zrobiona jest z tego, co było w lodówce. Bazą są pomidory, do tego drobno pokrojona cebulka, feta i poszarpana bazylia. Całość posypana solą i pieprzem i polana olejem lnianym zmieszanym z oliwą z oliwek. Do tego młode kartofelki z koperkiem i odrobiną masełka, żeby nie były zbyt suche.
Kubek jest dziełem mojej koleżanki, która zajmuje się tworzeniem ceramiki. Prostotę i urok jej produktów można obejrzeć tutaj: http://www.ogrodsztuk.netgaleria.eu.
Upał daje się we znaki także dziewczynkom. Dzisiaj na łące jakieś 4 metry od nas zatrzymał się zając. Wszystkie trzy sunie przyglądały mu się, ale żadnej nie chciało się nawet szczeknąć. Postały, pogapiły się i potuptały za mną. Zupełnie jak nie moje waleczne baby. Normalnie poganiałyby za nim trochę. Wiewiórki w lesie również nie wzbudzają teraz ich entuzjazmu. Starają się oszczędzać energię. Najchętniej leżałyby w cieniu i nie ruszały się na krok. Muszę wcześniej rano wstawać, żeby rozruszać je trochę, bo inaczej zapomną do czego służą im mięśnie :).