wtorek, 5 lipca 2016

HEJ MAZURY. . . . .

 Wreszcie wakacje. I znowu na Mazurach. Pogoda przywitała nas upałami i kwitnącymi makami. W ogóle roślinność zaskoczyła nas. Porównujemy zdjęcia z zeszłego roku z tym, co jest teraz i zastanawiamy się, kiedy to wszystko tak urosło. Łysa w zeszłym roku górka po budowie tarasów, w tym roku pokryła się bujną roślinnością, jednak nie w pełni przez nas akceptowaną. W centralnym punkcie wyrosły nam dorodne maki. Ogromna ilość, zajmująca prawie całą przestrzeń wolną od posadzonych w zeszłym roku krzewów. Był plan, żeby posadzić w tym miejscu hortensję, ale uroda maków i nadzieja na własny mak, zwyciężyły. Maki zostały. Szybko przekwitły i wysychające wiechcie z mini makówkami zaczęły już szpecić górkę. Ale byliśmy twardzi. Niech rosną. Pewnego dnia po południu wracaliśmy z psami, patrzymy, a po naszych makówkach nie ma śladu. Wiechcie zostały ścięte w połowie swojej wysokości. Znalazł się amator  naszego maku. W tej sytuacji PP w ciągu 15 minut zlikwidował mało atrakcyjne już maki. Górka czeka teraz na ostateczną decyzję w kwestii hortensji. Wahamy się, bo już mieliśmy tu różanecznik, który przez zimę wyparował, posadzone w tym roku rano aksamitki, po południu były już nieco przerzedzone, no i maki, mimo że polne, także podzieliły los poprzednich roślin. Obawiamy się, że hortensja również nie utrzyma się dłużej niż parę godzin. Cieszymy się więc roślinami, które jakoś utrzymały się w naszym posiadaniu i pozwalamy chwilowo na rozrost fioletowej koniczyny, która umacnia ziemię na górce. Hodujemy też powojnik polny, który jednak ma większe kwiaty niż te powszechnie znane. Wypatrzyłam go pomiędzy jeżynami rosnącymi na ugorze obok i wdzierającymi się przebojem na naszą posesję. Podejrzewam, że kiedyś musiał tu być jakiś ogrodowy powojnik, który przez lata uległ zdziczeniu. Podpieramy go, podlewamy, pielimy i czekamy, czym nam się odwdzięczy :). Ach, jakie lato z przyrodą jest piękne. Kiedy indziej napiszę jeszcze o zwierzętach odwiedzających nas tu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Proszę w komentarzach nie używać wulgaryzmów i podpisać się chociaż imieniem lub nickiem. Pozdrawiam :)