środa, 25 maja 2016

KIEDY?


Nadziwić się nie mogę, jak szybko ucieka czas i ... życie. Niedawno zaczęłam pisać bloga, niedawno poznałam na nim Wiolę, a dziś czytam na FB, że to już 3 lata minęły. Pytam: KIEDY?
 Od początku po cichu kibicuję Wioli i cieszę się z jej sukcesu (tutaj). Gratuluję Ci Wiolu.  Jesteś wielka. Czekam na kolejny Twój sukces. Wyspa też zapowiada się świetnie. Czekam na dalsze miniatury, które w dwóch zdaniach potrafią wydobyć sedno uczuć, życia, sytuacji. Masz dar Dziewczyno.

Powracając do pytania na początku: KIEDY?

Coraz częściej popadam w zadumę i zadaję sobie to pytanie. Kiedy przeleciało mi życie? Kiedy skończyły się moje lata szczenięce? Kiedy stałam się dorosła? Kiedy córka stała się dorosłą kobietą? Kiedy skończyło się jej dzieciństwo? Kiedy jeszcze zdążę zobaczyć, czy zrobić to czy tamto? Tych KIEDY z biegiem lat zadajemy sobie coraz więcej. Coraz częściej oprócz zdziwienia powodują refleksję nad życiem. Czy dobrze je dotychczas przeżyliśmy? Co można byłoby zrobić lepiej? A może trzeba zmienić wszystko lub prawie wszystko, póki jeszcze jest czas, żeby reszta życia była taka, o jakiej zawsze marzyliśmy? A może nie warto, bo już za późno i zaraz będziemy starzy? Warto. Zawsze warto zmieniać siebie i swoje życie. Zawsze jest szansa na to, że reszta życia może być cudowna, wymarzona i wspaniała. Trzeba tylko chcieć, ruszyć tyłek i zrobić pierwszy mały ruch, kroczek, potem większy. A potem może okazać się, że oto dotarliśmy tam, gdzie wydawało nam się, że nie mamy szans dotrzeć, pod warunkiem, że nie jesteśmy w sytuacji beznadziejnej, o czym piszę dalej.

Często jednak problemem jest uświadomienie sobie, czego tak naprawdę chcemy. Są ludzie, którzy od początku, od najmłodszych lat wiedzą, czego chcą, co kochają, a czego za nic w świecie nie chcą. I trzymają się tej wiedzy bardzo konsekwentnie. Oni najczęściej docierają tam, dokąd chcieli i potrafią cieszyć się swoimi osiągnięciami.

Gorzej, gdy ktoś nie uświadamia sobie, czego chce. Chciałby i to i tamto, ale może być też tak, jak jest. Trudno im sprecyzować swoje cele i dążyć do czegoś, a w efekcie odczuwają pustkę i niepokój. Bo czują, że to, co robią, jak żyją to nie jest ich bajka, ale nie potrafią określić, jaka ta bajka ma być. Mijają lata, a oni ciągle mają problem ze sobą. Pewnym wyjściem dla nich może być określenie, czego nie chcą i nie lubią. Próba zmiany tych rzeczy może być tym pierwszym krokiem naprzód. Po wyeliminowaniu rzeczy nie akceptowanych łatwiej przyjdzie ustalenie, czego teraz by chcieli.

Jednak ogromną grupę osób stanowią ludzie, którzy wiedzą, czego chcą, ale są uwikłani w życiu w obowiązki, które ich blokują, podcinają im skrzydła. Bo jak tu np. marzyć o rzuceniu pracy i podróżach, gdy mamy na utrzymaniu starych rodziców wymagających opieki, osoby niepełnosprawne albo zwierzęta albo jesteśmy samotną matką, która zdana jest tylko na siebie? Ludzie obowiązkowi będą tkwić w tych układach, obarczeni obowiązkami i będą umierać za życia. Jak mają zerwać wiążące ich pęta i realizować swoje cele? Często taka sytuacja trzyma ich na uwięzi wiele lat, a nawet całe życie, np. niepełnosprawne dziecko. Jak trudne musi być dla nich znoszenie podręcznikowych porad typu: masz tylko jedno życie i powinieneś realizować swoje pragnienia. JAK? Czasem, gdy czytam takie porady w magazynach, czy poradnikach, mam ochotę sprawdzić życiorys osób udzielających ich. Nie, proszę Państwa, życie wcale nie jest takie proste. Dla wielu osób realizacja marzeń nie wchodzi w grę, chyba że zmienią marzenia.

Przychodzi jednak moment, gdy uda im się wyzwolić, i co? Często już nie wierzą w możliwość realizacji swoich marzeń. Uważają, że jest za późno, są starzy, zmęczeni i nie mają na to środków. Chcą wreszcie odpocząć. Co można im poradzić?

Weszłam w etap, gdy jeszcze jestem uwiązana i mam obowiązki, choć mimo wieku dusza rwie mi się w przestworza. Mam już plan A i plan B na przyszłość. Kiedyś może uda mi się zrealizować plan A. Wierzę w to, że plan B nie będzie potrzebny. Ale jest. Jeśli trzeba będzie go realizować, też będzie fajnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Proszę w komentarzach nie używać wulgaryzmów i podpisać się chociaż imieniem lub nickiem. Pozdrawiam :)