czwartek, 6 czerwca 2013

Pracuję w domu


Mam szczęście. Pracuję w domu. To umożliwia mi korzystanie z czasu w dowolny sposób. Mogę na przykład w południe wyjść z psami na spacer i cieszyć się pogodą i świeżym powietrzem w najlepszej porze dnia. Gdy pracowałam w instytucie mogłam tylko smętnie wyglądać przez okno i nie miałam możliwości skorzystać ze swobody decydowania o tym, jak zaplanować swój czas. Mój czas był zaplanowany przez innych. Teraz mogę w każdej chwili wybiec z domu, nabrać nowej energii, odprężyć się i potem łatwiej zabrać się za dalszy ciąg zajęć. Daje to z pewnością lepsze efekty niż siedzenie przed komputerem na siłę wbrew naturze i wbrew sobie. Przede wszystkim zwiększa wydajność i daje oszczędności czasowe. W pracy muszę swoje godziny odsiedzieć, bez względu na to, czy mam wszystko zrobione, czy nie. W domu mogę zrobić, co do mnie należy lub to, co zaplanowałam na dany dzień i zająć się czymś innym. Jednak wiem z doświadczenia, że trzeba być niezwykle zdyscyplinowanym, żeby nie narobić sobie zaległości. Ale za to jakie wspaniałe jest uczucie niezależności, swobody i braku nadzorcy. Mimo, że teraz zarabiam mniej, nigdy już nie wróciłabym do zwykłej pracy na etacie. Czuję się cudownie, gdy mogę tak jak dzisiaj wyjść w południe na pobliską łąkę i w słońcu rozkoszować się widokiem całych połaci kwitnących białych rumianków, fioletowej koniczyny, maków i chabrów. Wieczorny spacer nie ma już takiego uroku. Wieczorem już nie chce się tańczyć i podskakiwać. Wtedy maszerujemy z dziewczynkami już dostojnie, świadome odpowiedzialności, jaką ten ostatni spacer na nas nakłada. A poranny spacer? Też jest wspaniały. Dzień jeszcze zastanawia się, jaki ma być: czy pogodny, czy też spłatać nam jakiegoś figla. Jeszcze nie osiągnął pełni przebudzenia, jeszcze można planować i marzyć podczas wędrówki po lesie. Te trzy najważniejsze spacery w ciągu dnia niezmiennie sprawiają mi wiele przyjemności. Pozostałe wyjścia są krótkie, raczej w pośpiechu, choć staram się świadomie eliminować pośpiech z życia. Nie urodziłam się po to, by ścigać się z czasem. Wreszcie po latach takiej gonitwy to zrozumiałam i doceniam powolność i spokój swoich dni.

A oto dokumentacja z dzisiejszego spaceru z dziewczynkami. Prawda, że piękna?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu. Proszę w komentarzach nie używać wulgaryzmów i podpisać się chociaż imieniem lub nickiem. Pozdrawiam :)